Supermaraton Gór Stołowych, to zawody należące do cyklu organizowanego przez „Fundacja Maratony Górskie”
Do cyklu należy również Zimowy półmaraton (na którym nie miałem okazji się pojawić), Sztafeta Kudowska (w której brałem udział 3 razy i mogę serdecznie polecić) oraz znany chyba wszystkim największy festiwal biegowy w Polsce, czyli właśnie DFBG.
Supermaraton Gór Stołowych ma jedną cechę, która wyróznia go na tle innych zawodów z tej serii. Ukończenie go jest warunkiem koniecznym do uzyskania Korony Polskich Ultramaratonów.
Zapraszam na relację ze startu na dystansie 55km w 2025 roku!
Spis Treści
Droga do SGS
Nie planowałem startu w tym biegu w tym roku. Nastawiałem sie na udział w Lavaredo, który pokrywał sie czasowo z SGS’em. Niestety, ponieważ nie traktuję biegania czysto sporotowo, a raczej bardziej „socjalnie” i przygodowo, Lavaredo odpuściłem ze względu na brak grupy.
Decyzja przyszła więc w sumie naturalnie, skoro jestem w kraju, to szybki wyskok w Góry Stołowe jest czystą przyjemnością.
Dodatkową zachętą był start Michała, który tym biegiem zamyka swoją przygodę z Koroną Ultramaratonów Polskich, więc nie było się nad czym zastanawiać.
Niestety podczas kwietniowego biegu w Istrii (170km w ramach UTMB World Series), moja stopa odmówiła pracy i zaraportowała złamanie zmęczeniowe… na 55km musiałem zejść z trasy, pogodzić się z DNF i zacząć układać sobie w głowie plany na ten rok (a raczej je modyfikować).
Szczerze mówiąc byłem przerażony. Niecałe trzy miesiące do SGS (55km), pózniej KBL (110km) a na koniec sierpnia (czyli trochę ponad cztery miesiące później, najważniejszy bieg w moim życiu – UTMB 170km!). Po tygodniu w domu, zaczął się dramat. Zamiast chodzić 15k kroków dziennie, ledwo dobijałem do 1k. Spałem dłużej, a budziłem się zmęczony. W zasadzie cały dzień bardziej snułem się po domu. Nie dość, że czułem się fizycznie źle, to psychicznie z dnia na dzień było gorzej.
Z pomocą przyszedł pożyczony rowerek stacjonary (dzięki Michał), a po wielu kombinacjach i przemeblowaniach, udało się postawić rower w domu na elektrycznym trenażerze.
Chodzić dalej nie mogłem, ale przynajmniej miałem szansę na ruch, bo o kondycji to i tak mogłem zapomnieć.
Tak mijały dni i tygodnie. Codzienna sesja na rowerku, próby wyjścia na spacer z psem (dopiero po trzech tygodniach od złamania) i układanie wszystkiego w głowie. Po 6 tygodniach i wizycie u ortopedy dostałem jakieś tabletki na szybszy zrost kości (tylko czemu nie od razu…). Ból w nodze niestety nie znikał, a ja dalej kulałem.
Na dwa tygodnie przed startem wpadłem w panikę. Lekarz start odradza, a mnie stopa boli bardziej niż przez ostatnie tygodnie. Wdrożyłem plan awaryjny i zaprzestałem wszystkich spacerów.
Dobra duszyczka poleciła urządzenie exogen, które wspomaga proces gojenia kości ultradźwiękami. Zabiegi wykonuje się w domu, a urządzenie się wypożycza. Ja zdecydowałem się na zakup używanego, z zamiarem używania aż do UTMB (czyli ponad dwa miesiące), co przy wypożyczeniu dało by podobny koszt.
Ponieważ plan na start był „pod limit”, „jak stopa pozwoli” i „bedę szedł”, Beata (moja żona) stwierdziła, że dotrzyma mi towarzystwa. Rok temu start w Maratonie Rzeźnika przeszedł jej przed nosem ze względów zdrowotnych, a teraz moje planowane spokojne tempo i piękna trasa przekonały ją do startu.
Tutaj mały offtopic. Wiedząc, że od czasu kontuzji z poprzedniego roku Beata nie biega w ogóle, a w tym roku przed decyzją biegała raz (i całkiem dobrze jej to poszło), zastanawiałem się, czy to jeszcze odważne, czy już może nie do końca. Oczywiście wierzyłem, że treningi które wdrożyła zamiast biegania przyniosą rezultaty!
Tydzień przed biegiem (10 tygodni po złamaniu), po kilku sesjach z Exogen, padła decyzja o teście. Idziemy na 10km zobaczyć, czy stopa będzie boleć i czy dam radę biec.
Bardzo się tego obawiałem, na szczęście w trakcie biegu nic nie bolało, po również. Okazało się jednak, że moja kondycja jest w stanie agonalnym. Niestety na mocne treningi nie mam co liczyć (bo wracać trzeba z głową).
Decyzja jednak zapadła – jedziemy na SGS!
Bieg – Informacje
Supermaraton Gór Stołowych startuje w Karłowie, a metę ma na Szczelińcu.
Odbywa się pod koniec czerwca, więc trzeba się liczyć z potencjalny upałem.
Jakie dystanse mogę pobiec w Supermaratonie Gór Stołowych?
Trasa Labirynt Run – 4km +200m⬆️- start 27 czerwca 2025 (piątek) o godz. 20:00
Trasa Light – 21km +1050m⬆️- start 28 czerwca 2025 (sobota) o godz. 8:00
Trasa Ultra – 55km +2400m⬆️ – start 28 czerwca 2025 (sobota) o godz. 7:00
Biuro zawodów
Z Warszawy ruszamy w 4 osoby. Robert, Michał biegnący po koronę, oraz nasza dwójka.
Do biura docieramy w piątek ok 19.
Okazuje się, że zlokalizowane jest w miejscu, gdzie jest przepak na biegu „Kudowska Sztafeta”. Wspomnienia wracają.
Jest trochę ludzi, ale wszystko idzie sprawnie.
Sama impreza nie jest duża, wiec i expo w zasadzie nie istnieje. Można kupić super koszulki i bluzy z poprzednich edycji (zarówno DFBG jak innych biegów organizatora), kubki czy inne gadgety.
Widzimy parę znajomych twarzy, zbijamy piątki, ale ogarniamy się, bo trzeba coś zjeść i szybko iść spać. Idziemy na szybki obiad do okolicznej restauracji, a na deser zajadamy sernik upieczony przez Beatę, szybki prysznic i do łóżeczek. W końcu pobudka o piątej rano….
Ultra 55km
Na trasie Jest 5 punktów odżywczych: Slavny – parking – 13.9 km – (limit 3 godz. 00 min.) Slavny – parking – 22.9 km – (limit 4 godz. 30 min.) Pasterka – wieś – 33.7 km – (limit 6 godz. 30 min.) Parking pod Szczelińcem – 40.9 km (limit 8 godz. 00 min) Błędne Skały – 47.7 km ( będą dostępne tylko woda i izotonik ) (limit 9 godz. 30 min.) Meta – Schronisko na Szczelińcu Wielkim – 54.7 km – (limit 11 godz. 00 min).
Start
Nocleg mamy w Dusznikach, więc trzeba podjechać autem. Dobrze jest to zrobić wcześniej, bo miejsc parkingowych nie ma za dużo. Parkowanie na drodze głównej nie jest dozwolone i organizator ostrzegał, że w poprzednich latach samochody były odholowywane, więc lepiej nie ryzykować.
Zjawiamy się 25 minut przed startem i parkujemy przy restauracji.
Na starcie masa znajomych twarzy. Wspólne zdjęcia, wywiady, wizyty w zakładach pracy 😉 ach ten fejm jutubowy ;). A tak na serio, to super mi się z Wami rozmawiało i bardzo dziekuję za miłe słowa i zbijane piątki.
Robert widać, że nabuzowany i pełen energii ustawia się z przodu. Jego cel to walka i widać, że jest skupiony.
Michał miał w planach bieg ze mną, ale ponieważ ja już mam towarzystwo, wiec dostaje kopa w dupę i ma to zrobić w swoim tempie nie oglądając się za mną.
W końcu jest odliczanie i upragniony start.
Emocji ogrom i chociaż ostatnie zawody miałem niecałe trzy miesiące wcześniej, to czuję się jakbym nie biegał rok.
Slavny po raz pierwszy …
Biegnie mi się dobrze… nawet za dobrze.
Staram się hamować moje zapędy (szczególnie przy zbiegach).
Na szczęście kondycja w rozsypce, więc nie pozwala na za dużo.
Do pierwszego punktu jest niecałe 14km a pierwsze 7 to w zasadzie zbieg.
Łąki, polne dróżki, super atmosfera. Przypominam sobie, dlaczego kocham ultra.
Ta trasa jest przepiękna, bez dwóch zdań.
Na punkt wpadamy z super zapasem czasu po 2 godzinach i 10 minutach. Wszystko zgodnie z planem i bez stresu.
Na punkcie trzeba zjeść i uzupełnić flaski. Ponieważ punty są często, to biegniemy tylko z flaskami.
Do jednego cola, do drugiego izotonik. Ponieważ kilka razy nadziałem się na izotonik który jest niepijalny (za słodki, mdły, źle rozpuszczony „naak” na utmb) to nalewm trochę, próbuję… i pluje…
Jak to mówi Radek „nie jestem malkontentem, ale” to jest niepijalne. Słone, słone i słone… może wartości odżywcze to ma, może wchłanialność jest ok i w sumie dobrze by mi to zrobiło, ale nie da się tego pić…
Nauczony doświadczeniem miałem tabletki multiwitaminy/magnezu etc, więc to trafia do flaska i zalewam wodą.
Co jak co, ale to poważny minus na tym biegu.
Na punkcie spotykamy Pawła „Pablo” (pozdrówka!) szybkie przybicie piątek i ruszamy dalej.
Slavny po raz drugi
Następny odcinek, to dziewięcio kilometrowa pętelka i powrót na ten sam punkt.
Pogoda super, nie jest za gorąco, ale słończe świeci.
Nastroje dobre, nic nie boli, uśmiech na ustach Beaty.. czego chcieć więcej 🙂
Pod górkę idziemy, po płaskim Beata odpala motor i zostawia mnie w tyle…
Brak kondycji daje się we znaki, nie jestem w stanie jej dogonić. Przypominam, że Beata nie biegała w zasadzie w tym roku w ogóle. Czuję się zajechany a dodatkowo słyszę co chwilę…
Odpocząłeś? Może pobiegniemy?
Na własnym sercu, żeby nie powiedzieć piersi, wychowana ….. ech
Na szczęście poprawiam sobie samopoczucie na zbiegach technicznych (a jest ich trochę). Tutaj pomimo zmęczenia, wiem gdzie i jak stawiać nogi a spadek nie wymaga tyle sił. Doświadczenie nie ucieka tak łatwo jak kondycja. Moje samopoczucie trochę na tym zyskuje 🙂
Na ten kawałek organizator przewidział półtorej godziny. Nam zajęło to godzinę i trzydzieści pięć minut (całkowity czas od startu 3:56) Musicie to uwzględnić w swoim planie, że bieg na limit na pierwszym punkcie, może być kłopotem aby zmieścić się na drugim.
Ponieważ to ten sam punkt, to wiadomo co i jak. Arbuz, pomarańcza, uzupełnienie wody/coli, jakieś orzeszki i w drogę.
Pasterka
Zaczynam liczyć czas.
Moja głowa nastawiona jest na ukończenie, nie ma ciśnienia, nie ma stresu, mamy 30 minut do limitu. Bez problemu to ogarniemy, w końcu zegarek pokazuje do następnego punktu 11 kliometrów i limit 6:30 (czyli dwie i pół godziny).
Swoją drogą zachęcam do obejrzenia filmu „Jak wgrać trasę do zegarka„, gdzie opisuję jak dodawać punkty na trasie, aby dokładnie kontrolować czas i dystans do punktu. Dla mnie to tak zwany „must have” na bieg i jak tego nie mam, to moja głowa cierpi na tym strasznie.
Patrzę na numer startowy (tam jest opisany profil wraz z limitami na punktach i widzę tam 6 godzin. Nie 6:30, ale sześć!
To daje nam dwie godziny na pokonanie 11km, a przypomnę, że jesteśmy 30 minut przed czasem na punkcie… osobom za nami, czas kurczy się mocno…
Mówię o tym Beacie i widzę, jak oczy jej się zwężają i odpala się tryb przetrwanie. Wyrywa z butów jak struś pędziwiatr, a ja zostaję z tyłu ze szczęką przy ziemi jak kojot…
No nic, trzeba gonić….
Głowa coraz spokojniejsza o nogę (nic nie boli) więc tylko walczę z brakiem sił.
Do Pasterki docieramy po półtorej godziny (turbo Beaty się sprawdziło). Okazuje się, że zegarek i zaznaczone punkty były poprawnie, a na numerach jest błąd. Mamy godzinę zapasu do limitu, wiec ciśnienie z nas schodzi. Parę zdjęć od Rafał Bielawa na punkcie (dzięki!), miłe słowa od/do wolnotariuszy i odpalamy dalej.
Następny punkt jest pod Szczelińcem, 8 km drogi.
Parking pod Szczelińcem
Po 30 minutach trafiamy na pętęlkę. Na rozdrożu stoi wolontariusz i kieruje ruchem, aby nikt jej nie ominął. Dość mocny zbieg, wodospad na dole i podejście… podobno najszybszy biegacz zrobił to w 16 minut… nam się zeszło 37 (3 kilometry).
Rozmawiam z kilkoma osobami które mnie rozpoznają (dalej mnie to zadziwia). Okazuje się, że nie tylko ja jestem po kontuzji, więc zgodnie z wiekiem rozmowa schodzi na „lekarzy” 😉
Wspinamy się dość mocno (na Szczeliniec) tylko po to, aby z niego zbiec.
Zaraz za nim jest punkt. Na punkcie znajome twarze Wiola i Bartek (chociaż oni lepiej się znają z Michałem i Radkiem).
Minęło siedem godzin i 10 minut… zapasu dużo, zaplanowany czas 10h 30m wygląda realnie.
Przed nami przedostatnio odcinek – na błędne skały
Błędne skały.
Cztery kilometry w zbiegu, zbijamy minutki bo czeka nas podejście pod Błędne Skały.
3 kilometry i srogi wpiernicz.
Zostawcie siły na końcowy fragment, bo naprawdę daje popalić (przynajmniej ja to odczułem dość mocno). Niby tylko 7 kilometrów pomiędzy punktami, ale ja jestem wykończony.
Osiem godzin dwadzieście minut (limit dziewięć trzydzieści) i powiększamy przewagę nad limitem.
Na punkcie chwilka, uzupełnienie płynów i w drogę.
Meta
Zostało 7 kilometrów.
Zaraz po punkcie droga szutrowa, delikatnie pod górke.
Ja ledwo nogi podnoszę. Krok za krokiem, kijek za kijkiem. Przed nami para, dziewczyna i chłopak. Widać, że dziewczyna rześka, dla niej takie ultra to nie pierwszyzna. Motywuje chłopa, nadaje tępo.
Jest sporo z przodu i jak tylko się odwraca, to chłopak przechodzi do marszu. Za chwilę robi pięć kroków biegiem, po czym znowu idzie.
Moje powerwalking (tzw. Chodakowska) zbliża mnie do nich. Ja odpoczywam w szybkim marszu, on widzę ledwo daje radę.
Taka moja rada, tranujcie szybkie chodzenie, nalepiej w formie spacerów. Nie dość, że idealne dla zdrowia, bezpieczne (ciężko o kontuzję) to dodatkowo w czasie ultra idąc odpoczywacie.
Nie róbcie jednak nigdy tak jak ten chłopak. Podbiegnięcie 5 kroków i przejście do marszu wykończy Was doszczętnie (szczególnie jak jesteście u granic sił). Zdecydowanie lepiej iść w tempie, który jest dla Was komfortowe i odpocząć. Szczególnie, że często trasa na koniec ma jakiś akcent.
No i tak było tutaj, po zbiegu trafiamy na punkt startu, a przed nami jeszcze wspinanie na Szczeliniec.
Niby schodki, ale jeszcze półtorej kilometra i trochę w górę.
Przed wejściem widzimy Agatkę (żonę Michała) i Maćka. Rzucamy im kijki i odpalamy rakietę.
Podrzucam Beacie, że jak się sprężymy, to będziemy poniżej 10 godzin…
Widzę w jej oczach, że mnie nienawidzi (na szczęście na chwilę), ale wyciąga nogi i po schodach ciśnie na górę tak, że znowu zostaję w tyle….
300 metrów przed metą dostaję łyk piwa od turysty (dzięki!) i po kładkach biegniemy przeciskając się między ludźmi.
Po dziewięciu godzinach i pięćdziesięciu siedmiu minutach meldujemy się na mecie.
Ponad godzinę przed limitem, w dobrym samopoczuciu i bez bólu…
Oj tego mi było potrzeba aby głowa się oczyściła.
Jeżeli podobają ci się moje relacje zasponsoruj mi kawę lub piwo:
Natomiast jeżeli robicie Koronę Polskich Ultramaratonów to u mnie możecie się zaopatrzyć w faktyczną koronę, taką, jaką Michał ma na głowie na poniższym zdjęciu. Nie ma jej jeszcze w sklepie, ale niedługo się pojawi, więc na razie uderzajcie do mnie mailowo, piszcie w komentarzu lub na messangerze 🙂
Relacja Filmowa z SuperMaratonu Gór Stołowych 2025
Serdecznie zapraszam na filmową wersję tej przygody. Mniej komentarza, ale więcej wizualizacji z trasy 🙂
SGS 2025 – podsumowanie
Wyposażenie na SGS
plecak – Salomon Adv Skin 12L
buty – Altra Lone Peak 7
skarpetki
koszulka
2x Softflask
żele „ALE” (2), tubka mocy supersonic (krem orzechowy, dużo kalorii ale z tłuszczu a nie węglowodanów)
Woda /izo (własne, bo ten na punktach niepijalny!)
Cola
Saltsticki – w przybliżeniu co godzinę
Kamera – Insta 360 X3
Zegarek – Fenix 7 Pro Solar
Organizacja
Co jak co, ale organizacja imprezy to zdecydowanie światowy poziom.
W biurze zawodów wszystko sprawnie i szybko, start super, a po biegu losowanie nagród wsród uczestników!
Jedyne do czego muszę się przyczepić to IZO na punktach. Proszę zmieńcie je! Może ma fajny skład i przyswajalność, ale nie da się tego pić. Odruch wymiotny i plucie zaraz po spróbowaniu 🙁
We use cookies on our website to give you the most relevant experience by remembering your preferences and repeat visits. By clicking “Accept”, you consent to the use of ALL the cookies.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. These cookies ensure basic functionalities and security features of the website, anonymously.
Cookie
Duration
Description
cookielawinfo-checkbox-analytics
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics".
cookielawinfo-checkbox-analytics
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics".
cookielawinfo-checkbox-functional
11 months
The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional".
cookielawinfo-checkbox-necessary
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary".
cookielawinfo-checkbox-others
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other.
cookielawinfo-checkbox-performance
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance".
cookielawinfo-checkbox-performance
11 months
This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance".
viewed_cookie_policy
11 months
The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data.
Functional cookies help to perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collect feedbacks, and other third-party features.
Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.
Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.
Advertisement cookies are used to provide visitors with relevant ads and marketing campaigns. These cookies track visitors across websites and collect information to provide customized ads.