Warneland 100km 2023 – relacja
Olsztyn jest moim rodzinnym miastem i chociaż nie mieszkam tam już od ponad 20 lat, to dalej jestem tam częstym gościem.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że właśnie tam odbywa się ultramaraton i to do tego z dystansem 100km. Szybka decyzja i start w Warneland był już pewny 🙂
Aby ułatwić Wam poruszanie się po tym wpisie, poniżej znajdziecie spis treści 🙂
Spis Treści
Warneland 2023 informacje
Z powodów organizacyjnych w tym roku nie były to zawody sportowe, ale pomiar trasy. Zadaniem uczestników nie było ściganie się, ale pomiar dokładności trasy GPX.
Jaki dystans mogę pobiec w Warneland?
W ramach imprezy biegowej możesz wystartować na następujących trasach:
- 100km – start 3 rano limit 16H
- 50km – start 8 rano limit 8H
- 10km – start 9 limit 2H
Ja pobiegłem dystans 100km w ramach przygotowań do najważniejszego startu dla mnie w tym roku – w Londku na dystansie 240 km.
Start ultramaratonu Warneland umiejscowiony na plaży miejskiej przy jeziorze Ukiel (Krzywe) był o 3 rano.
Jak wygląda trasa Warneland 100km ?
Na trasie są trzy punkty żywieniowe – na 28km, 50km i 80 km.
Trasa prowadzi pięknymi zakątkami Warmii.
Pełno jezior, rzeki, cudowne pola z kwitnącym rzepakiem. Biegnie się głównie lasami, chociaż odcinek między 50 a 80km był mocno otwarty, co w połączeniu z palącym słońcem dawało się mocno we znaki. W dniu biegu już od rana było ciepło, a potem zrobiło się wręcz gorąco.
Bieg Warneland 100km
Ponieważ jak wspominałem, traktowałem ten bieg jako mocny trening i przygotowanie do dalszych startów, nie ustalałem sobie zbyt wysokich celów. Wynik podobny jak w Bizon Ultra Traill 100km w poprzednim roku mnie zadowalał – więc Pacepro ustawiłem na 11 godzin 50 minut. Jak się da pobiec szybciej to fajnie, ale bez stresu.
Start utlramaratonu i trasa do pierwszego punktu
Start był zaplanowany na 3 rano.
Pobudka o 1:30. Kanapka, banan, herbatka i ciasto z rabarbarem od żonki. Do plaży na szczęście nie było daleko i ok 2:40 pojawiamy się na starcie.
Pogoda wymarzona, ok 10 stopni i brak wiatru. Prognoza mówi, że później będzie gorzej. Pełne słońce i ok 22 stopni. Na razie się tym nie martwię.
Na starcie w sumie ok 20 osób. Chyba pierwszy raz słyszę sprawdzenie listy obecności (może na ostatnim Ultramaratonie Kampinoskim też tak było 😉 )
Na starcie zawsze okazuje się, że coś poszło nie tak. Tym razem dwa problemy, na szczęście małe.
- Michałowi nie działa czołówka. Miga i gaśnie. Na szczęście parę mocnych słów, stukanie, potrząsanie i się włączyła na stałe – uff
- Ja zamiast wybrać aktywność Ultra Run wybieram Bieg. Nie mam wobec tego mojego ulubionego ekranu – niby nic.. .ale skoro nawet nagrałem poradnik jak poprawnie wgrać trasę do zegarka i sam się do tego nie stosuje, to coś nie halo 😉
Biegniemy lekko, bez szarżowania. Zgodnie z prośbą organizatora przechodzimy grzecznie przez ulicę w Likusach.
Poruszamy się grupą około 8 osób, jedno tempo wszystkim odpowiada. Obiegamy kawałek jeziora „Długie” i kierujemy się w stronę Dobrego Miasta. Przez 10 kilometrów biegniemy przy samej Łynie. Powoli wstaje dzień, pojawiają się mgły – jest przepięknie. Grupka nam ucieka, gdy udaję się „w krzaczki” (lata swoje robią i pęcherz już nie takiej pojemności jak kiedyś).
Ok 5:50 (2:50 biegu) pojawiamy się na punkcie (Barkweda 28km). Zgodnie z założeniami i w dobrych humorach. Uzupełniam Colę (mało piłem do tej pory), pomarańcza, biorę bułkę z serem i ruszamy dalej.
W drodze na półmetek ultramaratonu
Niestety na punkcie nie było toalety, a cisnęło mnie od początku, to szybka wizyta w krzakach. Przy krótkim biegu można się wstrzymać, ale jak na długim organizm daje wam znać, że trzeba, to trzeba. Każda zwłoka to tylko pogarszające się samopoczucie i wolniejszy bieg.
Tutaj muszę pochwalić Poltrax bo chyba pierwszy raz (dla mnie) system działał sprawnie i poprawnie.
Szybko mogłem sprawdzić ile mam do następnej osoby i jak daleko są osoby za nami.
Piękne widoki nas nie opuszczały.
Przez parę kilometrów biegniemy z Mateuszem (gratulacje pierwszej 100!)
Na następnym punkcie meldujemy się ok 8:10 (5h:10m)
Punktem zawiadują Górale – znana grupa biegowa „Góral z Mazur”, którą prowadzi Rafał Kot (startował na dystansie 50km). Dajemy flaski do napełnienia.
Człowiek patrzy się na mnie i mówi – „Znam Cię”, patrzy na Michała – „Ciebie też znam!” i tak o to poznaliśmy Sylwestra. Dzięki za punkt i fajnie, że oglądasz/czytasz bloga 🙂
Ponownie zjadam pomarańcze, łapię bułkę i snickersa i ruszamy dalej.
30km bez wody…
Rok temu podczas Ultramaratonu Rzeźnika zyskaliśmy doświadczenie z punktami oddalonymi od siebie o 30 km. Wtedy zdecydowanie brakowało nam wody i do punktu dotarliśmy na „oparach”. Tym razem załadowaliśmy ile się dało (1.5 l wody w bukłaku i 2 flaski po 0.5 coli).
Bardzo szybko zrobiło się gorąco. Brak chmur i wiatru powodował, że poranne wiosenne słońce nie dawało wytchnienia. Po 10km zaczęliśmy się zastanawiać, czy dotrwamy na tej ilości płynów które mamy.
Każdy kawałek cienia wykorzystujemy. W słońcu nie da się oddychać. Picie znika nie wiadomo kiedy.
Pada decyzja – zachodzimy do sklepu.
Po kilku kilometrach wreszcie jakaś wioska i mały sklepik. Dwa tigery, iso i 1.5 litra wody. Towar nie z lodówki, ale mimo wszystko chłodny. Nastroje nam się poprawiły zdecydowanie. Końcówkę wody wlaliśmy do flasków rozcieńczając colę. Nie było to idealne rozwiązanie, ale jakoś trzeba sobie radzić.
Na szczęście pojawił się wiaterek.
Do punktu na 80km (Woryty) dobiegamy po 8 godzinach i 25 minutach.
Uzupełniamy Colę, wodę (do pełna), Ja szybko zmieniam koszulkę, biorę bułkę w rękę i ruszamy.
Końcówka ultramaratonu – Olsztyn wita
Zostało już tylko 20km. Na szczęście ten odcinek ma więcej lasu i cienia. Nogi już prawie nie niosą.
Czasami wożę się na plecach Michała, patrzę tylko pod nogi i stawiam stopy tam gdzie on. Mózg już wyłączony.
Dobiegamy do Łupsztychu, widać już jezioro Ukiel i tablicę Olsztyna.
Ostatnie 10km to bieg brzegiem jeziora, trochę pod górkę, trochę z górki, czasem przy samej wodzie – pięknie!
Wbiegamy na plażę, omijamy spacerujących i po 10 godzinach i 56 minutach i 3 sekundach wbiegamy na metę! To czas o prawie godzinę szybciej niż zakładałem!
Zajmujemy 7 i 8 miejsce open!
Meta biegu Warneland 100km
Na mecie czeka na mnie rodzina – emocje ogromne. Dzięki, że byliście.
Jeszcze tylko schłodzenie nóg w jeziorze, nagroda i można wracać do domu na zasłużony odpoczynek.
Teraz można planować kolejne biegi – następny to maraton Rzeźnik 52 km z naszymi dziewczynami, a potem Mozart100 w Austrii na dystansie 100km. Czekajcie na relacje 🙂
Jeżeli podobają ci się moje relacje zasponsoruj mi kawę lub piwo:
Relacja Filmowa z Warneland 2023
Serdecznie zapraszam na filmową wersję tej przygody. Mniej komentarza, ale więcej wizualizacji z trasy 🙂
Podsumowanie Biegu Warneland 100km 2023 w Olsztynie
Wyposażenie na ultramaraton
- Plecak – Salomon Adv Skin 12L
- Buty – Altra Olympus 4
- Kamera – Insta 360 X3
- Zegarek – Fenix 6 Pro
- Żele „ALE” (8) – brane co godzina
- Baton Snickers
- Woda – ok 4 Litrów
- Cola – ok 2 litrów
- Energetyk w puszcze
- Saltsticki – w przybliżeniu co dwie godziny (5)
- 3x shot magnezowy
- Na punktach: pomarańcze, bułki z serem
- krótkie spodenki
- 2 x koszulka z krótkim rękawkiem, kurtka (w plecaku), rękawki
- Czapka, bufka
- Rękawiczki rowerowe
- Frotka na ręku
- kubeczek 😉
- 2x Softflask i Camelbag
- czołówka
Organizacja / Trasa Warneland – uwagi
Ultramaraton Warmiński Warneland jest imprezą mocno kameralną. Na dystansie 100km startowało 20 osób. Były tylko trzy punkty żywieniowe i nie było możliwości zostawienia przepaku. To dość niecodzienne rozwiązanie, ale rozumiem to, ze względów na problemy logistyczne przy tak małej ilości zawodników.
W biurze zawodów sprawnie i miło, a na punktach było wszystko co potrzeba. Przy stosunkowo niedużej cenie jak na bieg ultra, nie ma się do czego przyczepić!
Trasa oznaczona w zasadzie perfekcyjnie. Faktycznie trudno było się zgubić. Jedynie na początku trasy w nocy szarfy były mało widoczne, można pomyśleć o odblaskowych następnym razem.
Sama trasa przepiękna. Co chwilę jezioro, nowy las, rzeka i pola rzepaków. Może dlatego, że to moja mała ojczyzna, ale ja byłem zachwycony.
Zdjęcia własne, rodziny oraz:
Joanna Litwiniuk
Daniel Mitkowski